Pierwsza poduszka (właściwie poszewka) wyszła spod igły. Odnowieniu została poddana mała poszewka, która przeleżała u mojej mamy, w stanie nowiusieńkim, chyba ze sto lat.
Jak na pierwszy raz nie jest źle. Ale jak to mówią practice makes perfect, więc mam nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze. A kolejne będą z pewnością.
Niewątpliwie ta pierwsza sztuka bardzo pasuje do wystroju sypialni.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza