Witajcie.
"Small pleasure" obowiązkowe każdego dnia.
Coś co wzbudza uśmiech na twarzy.
Niby nic, a jednak.
Przez przypadek udało mi się kupić u tzw. "Chińczyka" cudną kredową mini tablicę.
Jest wielkości ramki na zdjęcia.
Kosztowała całe 5,99 zł.
Za każdym razem gdy na nią patrzę mam uśmiech od ucha do ucha :)
Marzy mi się jeszcze kiedyś taka ściana pomalowana farbą tablicową.
Lubicie borówki?
Ja uwielbiam.
Mogłabym je jeść tonami.
A w rewelacyjnych foremkach Ib laursen...poezja :)
Poniżej garstka inspiracji, oczywiście znaleziona na pinterest.
Co powiecie na taką ścianę?
Ja mam niecny plan aby jednak spełnić swoje marzenie i namówić B. na zrobienie czegoś takiego w jadalni.
Ściskam Was gorąco i dziękuję za Wasze ciepłe komentarze i obserwowanie mojego bloga.
To niesłychanie miłe :)
A ja właśnie mam takową ścianę teraz w kuchni, niedługo pokażę:-) buziaki!
OdpowiedzUsuńPomysł jest szalony!!! I fajowy :))) A tabliczka słitaśna :) Mała rzecz, a cieszy :) Też tak mam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za realizację pomysłu!!
borówki pychota, ale cena niestety nie spada w ogóle w tym roku
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy taka ściana ale do obecnej kuchni nie pasuje_(
OdpowiedzUsuńŚwietne te ściany pomalowane farbą tablicową. Mój Maluszek miałby zabawę:-)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Mam też swoją czarną i tablicową i magnetyczną ścianę. Myślę o pokoju synka ale to są plany.
OdpowiedzUsuńUwielbiam borówki !!!!! :)
:) Ja kocham tablice różnego rodzaju, już od dzieciństwa były moją ulubioną i niezbędną zabawką;) i tak zostało do dziś... mój nauczycielski zapał nie opadł;) Borówki również uwielbiam - wczoraj kupiłam pół kg i jem co chwila;)
OdpowiedzUsuńo jaka świetna ta tablica:) ja własnie ostatnio myślałam o znalezieniu jakiejś do kuchni:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło